czwartek, 10 marca 2016

Technologia-dobro konieczne.

Zastanawiam się czasem nad tym czy technologia jest nam koniecznie niezbędna do życia. Czy bardziej nam szkodzi czy pomaga? Czy nie dało by rady bez niej funkcjonować? Najczęściej nęka mnie to pytanie, gdy jestem w drodze. Wychodzę z domu i zakładam słuchawki na uszy. Nie słyszę niczego co mnie otacza. Wsiadam do tramwaju i zauważam, że przede mną siedzi pani, która czyta książkę. Ja też ją niedawno czytałam i była naprawdę świetna. Jednak ta osoba nie pozna mojego zdania, ona też ma słuchawki na uszach. Nie słyszy niczego co ją otacza. Zrezygnowana odblokowuje telefon, żeby wybrać kolejną piosenkę na mojej playliście i odpisuje na kolejnego sms'a, których dziennie dostaje ponad pięćset. Potem sprawdzę jeszcze instagrama, snapchata, facebooka. Czy to znaczy, że jestem uzależniona? Osobiście uważam, iż mam problem.
Kiedyś moi rodzice stwierdzili, że już z nimi nie rozmawiam tyle co kiedyś. Było to może tak ze dwa lata temu. Podobno tylko siedziałam cały czas w swoim pokoju przy laptopie, a kiedy wychodziłam miałam w ręku telefon. Z dzisiejszej perspektywy muszę przyznać im racje. Uważam, iż technologia zbliża nas z osobami wirtualnymi, a oddala np. od rodziny-zaznaczę, że to jest tylko moje zdanie.

Tadeusz Gadacz (polski filozof i religioznawca) mówił: "Technologiczna logika zniszczyła nawyk i umiejętność głębokiego myślenia, które nas czyni ludzkimi. A rezygnując z głębokiego myślenia człowiek stał się bezradny wobec własnej, ludzkiej rzeczywistości. Coraz lepiej rozumiemy i kontrolujemy materię, a coraz gorzej siebie. To jest fundamentalny brak, który odczuwamy." Nawiązując do tej myśli, a może i ją trochę tłumacząc:
Człowieczeństwo to ludzie, a ludzie to osoby. Każda osoba ma swój niepowtarzalny  charakter i zainteresowania, lecz żeby się rozwijać potrzebuje środków-pieniędzy,talentu,przedmiotów,drugiej osoby. Wyobraźmy sobie, iż jakaś Ania idzie na lekcje grania na skrzypcach. Będzie miała nauczyciela, skrzypce i pieniądze, żeby zapłacić za lekcje. W ten sposób nasza bohaterka nauczy się gry na instrumencie. A teraz zamknijmy Anie w pokoju z komputerem. W ten sposób nauczy się ona podstaw gry, budowy skrzypiec itp. Jednak czy będzie potrafiła grać?
Z drugiej strony bez technologi nie byłoby np.kuchenki elektrycznej, lodówki, lampki itp. urządzeń, które każdy z nas ma w swoim domu. Bez kuchenki trzeba by było rozpalić ognisko, bez lodówki  trzeba by było wkładać jedzenie w lód, bez lampki można używać świec. Owszem to wszystko ma swoje zamienniki, ale przecież o ile prościej jest nam z tymi wszystkimi przedmiotami.
Chciałabym się odwołać do filmu "Black Mirror. Million Merits." Przedstawiono w nim druzgoczącą przewagę technologii nad człowiekiem. Człowiek budzi się, wstaje, wykonuje poranne czynności, jedzie windą, pedałuje na rowerze aby zdobyć wirtualne pieniądze, które na nic mu się nie przydadzą, je, załatwia potrzeby fizjologiczne, idzie spać. Czy tak wygląda normalny byt? Rozmyślałam nad tym i zadałam sobie przy tym dwa pytania:
1.  Człowiek ma wolną wolę , czy dałby sobie zrobić coś takiego?
2. Za ile lat ( o ile) coś takiego może się zdarzyć?
Pozostawię te pytania w tym eseju bez odpowiedzi, ale tylko dlatego,że nie chciałabym poprzez nie narzucać swojego poglądu osobie bądź osobą czytającym moją prace pisemną.
Mimo wszystkich za i przeciw jedno wiem na pewno: To od nas zależy, czy będziemy żyć dla technologii czy w zgodzie z nią. 

~~Amelia

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Imię, nazwisko, miejsce zamieszkania...

Żyjesz sobie na tym świecie. Uczysz się wszystkiego od podstaw. Na początku nawet nie masz prawa głosu, ktoś bym pomyślał, że jak zaczniesz mówić będziesz je miał. Nie rozumiesz. Masz swoje racje, ale to oni mają swoje prawa, Ty możesz się tylko przystosować. Ludzie sami sobie zrobili klatkę na tym świecie. Co z tego jakiś wysoko postawiony urzędnik może więcej? Pamiętaj. On też nie może wszystkiego. Jesteśmy tak ślepi. Zamiast się buntować pozwalamy się wsadzić w jakieś durne rubryki. Idź do jakiegokolwiek urzędu, zapytaj się urzędniczki czy Cię zna. Nie zapyta Cię o czym marzysz, nie zapyta czego się boisz. Imię, nazwisko, miejsce zamieszkania. Czy już mnie pani zna? Oczywiście. Gówno prawda. Nie czuję się wcale jak jakaś rubryka w durnej szafce. Ludzie uwielbiają papiery. Zauważyliście? 
Rodzimy się. Akt urodzenia.
Umieramy. Akt zgonu.
Zostanie po nas tylko ten papierek. Oczywiście na początku ktoś będzie pamiętał. A potem? Co jeśli zaginą wszystkie dokumenty świadczące o naszym istnieniu? 
Pani Urzędnik czy pani mnie zna? 
Przykro mi, nie mam żadnych papierów na to że pani tu jest. Nie istnieje ktoś taki.
Serio? Czy to tylko dla mnie jest niedorzeczne? 
Mam tylko jeden apel. 
Nie dajmy się zaszufladkować
~~Amelia.

piątek, 19 czerwca 2015

Jarosław Borszewicz


 wiesz Nieobecna
ja
musiałem odejść
musiałem odejść
po to
by przekonać się że byłaś
najmądrzejsza
najpiękniejsza
najpotrzebniejsza
wybacz
ale gdybym nie odszedł
nigdy bym tego nie wiedział


Nieobecna
odezwij się czasem
ciekawy jestem
gdzie i z kim teraz
umierasz 

-Jarosław Borszewicz, “Rozmowa z Nieobecną”


Chciałbym
zrozumieć człowieka,
który skacze z szesnastego piętra
i w locie krzyczy:
- Nie ma śmierci!
Chciałbym
zrozumieć drzewo,
które w samym środku lata
próchnieje.
Chciałbym
zrozumieć mordercę,
który klęczy nad swoją ofiarą
i płacze.
Chciałbym
zrozumieć Einsteina,
który na łożu śmierci mówi:
- Umieram
i nie wiem, co to wiatr.
Chciałbym
zrozumieć mężczyznę,
który stoi na czubku Everestu
i mówi:
- Nie wiem,
jak stąd zejść.
Chciałbym
zrozumieć kroplę rosy,
która mówi:
- Boję się deszczu.
Chciałbym
zrozumieć króla,
który w chwili koronacji mówi:
- Tak oto
traci się wolność.
Chciałbym
zrozumieć chłopaka,
który podciął sobie żyły
w stacji honorowego krwiodawstwa.
Chciałbym
zrozumieć przyjaciela,
który umarł dwa lata temu
i do tej pory jeszcze nie wrócił.
Chciałbym
zrozumieć faceta,
który patrzy w lustro i mówi:
- To nie jestem ja.
Jarosław Borszewicz
 bolą mnie miłości
których nie przeżyłem

przerażają mnie śmierci
w których nie brałem udziału

lękam się światów
w których nie zamieszkam

boję się siebie
którego nie znam

 Jarosław Borszewicz 


Boję się pamięci o tych wszystkich ludziach, z którymi coś mnie łączyło, a z którymi rozdzieliło mnie milczenie.
Jarosław Borszewicz “Mroki”


Wiesz, co mi przypomina moje życie? Kostkę lodu rzuconą na rozpaloną blachę pieca; topnieje na moich oczach, a ja nic nie mogę zrobić.
Jarosław Borszewicz, “Mroki”


***
jeszcze będziemy
rozmawiać z hemingwayem
w ciasnych izolatkach
psychiatrycznych szpitali
jeszcze będziemy
wchodzić na cokoły
opuszczane pospiesznie
przez gipsowe kukły
jeszcze będziemy
uciekać do schronów
na widok
zorzy
jeszcze będziemy
spotykać ludzi
dla których warto było
nie zawisnąć na gałęzi
jeszcze będziemy
szukać sensu życia
w kropelkach deszczu
jeszcze będziemy
przeklinać kobiety
spotkane przypadkowo
na stacyjkach donikąd
jeszcze będziemy
z pianą na ustach
zdobywać fortece
białych motyli
jeszcze będziemy
zbierać okruszki ziemi
by im doprawić złote aureole
jeszcze będziemy
budować drzewom
mauzolea
jeszcze będziemy
tracić zmysły na widok
normalnych ludzi
jeszcze będziemy
walczyć
aby nie zginąć
i ginąć
aby nie walczyć
Jarosław Borszewicz

Paradoks

Czemu ludzie są tacy zmienni? Tacy różni ? Czemu jedni nie są zdolni do żadnej racjonalnej myśli, a Ci drudzy zastanawiają się nad wszystkim tak głęboko, że aż boli ich głowa? Czemu niektórzy kochają samych siebie, a inni nienawidzą? Czasem mam tak, że bardzo się sobie podobam. Mam znajomych, przyjaciół. Ci ludzie mnie lubią lub kochają. Mam adoratorów, któzy zrobili by wiele tylko dla mojego głupiego uśmiechu, który mogę im podarować. Patrzę na siebie w lustrzę i widzę ładną, zgrabną dziewczynę z uśmiechem na twarzy. I podobam się sobie, znam swoją wartoś i wiem co we mnie jest.Zdarza się jednak, że stawiam sama siebie w negatywnym świetle. Mówię, że jestem sama i źle mi z samotnością, a przecież otacza mnie ogrom ludzi,wystarczy czasem wyjść na przeciw. Staję przed lustrem i stwierdzam, że jestem brzydka i gruba. A przecież to ciągle ja! Ta sama, która stała tam uśmiechnięta, więc dlaczego moje oczy teraz płaczą? To co się dzieje w nas, to ból i cierpienie... ale również  ulga i radość. Czemu tak często robimy z siebie wrak istoty ludzkiej? Podnieśmy się czasem i krzyknijmy "Dam radę ! " albo "Wiem, że jestem tym kimś, kim zawsze chciałem być!" . To nam pomoże. Ten usilny napierający na klatkę ból może zniknie. Nazwałam ten ból paniką. A może ktoś zrobił to przede mną? Zagubienie. Lęk. Depresja. To są moje słowa i to ja znam ich znaczenie. To ja je wymyśliłam. Bo tylko ja wiem jak się czuję, gdy zostaje z nimi sam na sam. Mój znajomy, który jest zagubieniem nie potrafi mi dać żadnej rady... on nie mówi. Mój brat lęk pójdzie ze mną wszędzie, ale boi się. Moja przyjaciółka depresja zna wszystkie moje tajemnice i potrafi je wykorzystywać przeciwko mnie. Czasem każdy staje ze swoimi słowami w parze i idzie z nimi przez życie. Bo musi. Bo chce. Bo stwierdza, że tak będzie lepiej. Skąd do cholery, my ludzie, możemy wiedzieć co będzie dla nas lepsze? Nie możemy. I to jest ten paradoks.
Idziemy jak byśmy stali w miejscu.
Płaczemy jak byśmy usychali.
Kochamy jakbyśmy nie mieli serca...
I umieramy.. jakby nas nigdy nie było. 
~~Amelia

Przegrałam

Czasem zdarza się że mam cholernie ciężkie serce i sama nie rozumiem dlaczego.... Więc dlaczego wymagam do innych, że oni zrozumieją? Własny psychiczny obłęd zrzucam na innych, a tak nie wolno. Jaka ze mnie przyjaciółka skoro oczerniam przyjaciół... Jakie ze mnie towarzystwo skoro uważam się za lepszą? Kim jestem ja? Samotna, psychopatyczna piętnastolatka, która ucieka bo się boję... Tak boję się, ale sama nie wiem czego.
Chciałabym kiedyś stanąć na klifie i poczuć na twarzy podmuch wiatru... spojrzeć w dół. Chciałabym wyprostować się i krzyknąć z całych sił "Jestem silna!". Jednak to nigdy się nie wydarzy... bo nie jestem silna. Jestem słaba jak wszyscy ludzie. 
Ludzie płaczą.
Ludzie piją.
Ludzie się okaleczają.
Ludzie palą.
Ludzie popełniają samobójstwo.
Ludzie są jak worek pełen flaków z krwawiącą duszą w środku.
Suma sumarów ludzie są niczym. Takie marne gówna, które myślą, że ich żywot coś znaczy. I takie sobie marne kreatury mają marzenia, cele życiowe... komiczne. 
Ale do sedna. Najgorsza jest zazdrość. Moja największa wada. Kiedy już w jakiś sposób ktoś jest "w moim posiadaniu" nie chcę go oddać nikomu. Samolubne. Cóż...jestem samolubna. Mówią, że samotność jest najgorsza , Nie do końca. Najgorszy jest brak samokontroli.  Można wtedy zapanować nad wadami, a brak wad automatycznie prowadzi do akceptacji w społeczeństwie  i zrozumienia ludzkiego stanu psychicznego i celu działania. Każdy człowiek chce być lubiany... jedni mniej, drudzy bardziej. Ci mniej skłoni są zazwyczaj sobą i chcą mieć przyjaciela. Jeśli to mają są szczęśliwi. Ci bardziej skłoni robią z siebie kogoś inne i chcą być liderami w dużej grupie osób, Myślę, że jestem drugim typem.
Przegrałam. 
~~Amelia

wtorek, 2 września 2014

Ludzie mówią, że dziś będzie padać. Potworna ulewa. W całym kraju. A potem przyjdzie ciemność... A potem wszyscy zasną ...

Czemu to piszę? Sama nie wiem.. może to lepsze niż bezsensowne powolne usychanie. Co to jest życie. Życie. Życie to wcale nie jest gówno jak twierdzą niektórzy. Bo w takim wypadku jaki sens miało by to wszystko? Co by znaczyły przyjaźnie? Miłości? Byłyby tylko nikłym światełkiem w otchłani zapomnienia. Nikt by ich nie zauważał. Tak jak nikt nie zauważa Ciebie. Ta myśl Cię dobija. Jednak nie w sposób cielesny. W sposób psychiczny. Lecz dlaczego ten ból... ból okropny lecz po czasie przyjemny wychodzi na wierzch? Czemu masz wybuchać płaczem kiedy wszyscy Ci popieprzeni ludzie obok są szczęśliwi? Też czujesz taki ucisk pod sercem? Ja czuję. Chcę się nim z Tobą podzielić. Chcę Ci go oddać. Będzie cały Twój na własność. Jednak z drugiej strony nie chce go Ci oddawać. Jest mój, jest mi z nim dobrze. Jestem już tak pojebana, że cierpienie mi się spodobało. Spodobało mi się wypłakiwanie oczu, spodobało mi się nie spanie po nocach, pisanie po nocach, ciecie się. Lubię to robić. Naprawdę. Bo w sumie co w tym złego? Przecież to Twoje życie. To Ty decydujesz. To ty wybierasz jak chcesz mieć kolor. Twój kolor mnie oślepia. Podoba mi się Twój kolor. Nic nie może Ci go zabrać ale chcę go mieć. Dla siebie. Pewna mała dziewczynka, a była to grzeczna dziewczynka miała pieska. Piesek nazywał się Reks (mało oryginalne). Pewnego razu dziewczynka zabrała pieska na spacer. Piesek się wyrwał. Przejechał go samochód. Dziewczynka rozpaczała. Płakała za swoim jedynym przyjacielem. Dziewczynka o tak czystym sercu przyjęła do siebie ból. A ból nią zawładnął. Próbowała z tym żyć. Ale ból przybierał nowe oblicza. Bolało bo rodzice jej nie kochali. Bolało bo rzucił ją chłopak. Bolało bo koleżanki się naśmiewały. Bolało bo nie mogła znaleźć pracy. Bolało bo wylądowała na ulicy jako zwykła kurwa. I co przejmujesz się nią teraz? NIE. Małej dziewczynki było Ci żal, ale kurwy na ulicy już nie. A teraz wyobraź sobie, że pan który przejechał Reksia wyrucha kurwę na tej samej ulicy, na której kiedyś zdychał ukochany piesek...okrutne nie ? Litość. To czujesz . Litość. Nie do niej. Nie. Do siebie. Bo gdyby tobie zabrać kolor... to pewnego dnia życie wyruchałoby Ciebie. Są takie chwile, że nie możesz nic powiedzieć. Trwasz w milczeniu. 

Są chwile. 
W milczeniu. 
Są dni.
W zapomnieniu.
Są miłości.
W nieodwzajemnieniu.

W sumie czasami nigdy wątpliwie nie można stwierdzić co jest najgorsze w życiu. W sumie najgorsza jest paranoja. Paranoja to rzecz straszna. Myślisz kurwa że Tobie jest ciężko? Spójrz na siebie. Teraz wyjdź z siebie i stań obok. Wyglądasz lepiej? Nie. Ludzie widzą Cię takim na jakiego się czujesz. Jesteś niski? Wyprostuj się. Jesteś brzydki? Bądź z tego dumny. Jedna uciążliwa mucha nie pozwala czasem spać w nocy. Maniakalne stwierdzenia przekazują nam sporo informacji. O świecie przede wszystko, proszę państwa. Szersza publiczność mogła by mnie wyśmiać, ale nie państwo oczywiście. Mogłoby się rzecz. Odejdź. Odejdź, tak.
                    .
Mam silne bóle brzucha, kręci mi się w głowie, odkręciłam wodę. Niech płynie . Chciałbym Cię spotkać dlatego piszę do Ciebie ten list. Miałam to zrobić wcześniej ale nie miałam czasu. Tak jak Ty dla mnie. Widzisz. Krew kapie, a ja właśnie żegnam się ze światem, chodź jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Pamiętasz jak obiecywałeś, że okrążymy świat ? To był piękny plan. Ha. Najzabawniejsze było to, że pojechaliśmy do innego miasta. Całkiem daleko. Hm. Można powiedzieć, że wyruchałeś mnie jak zdzirę w tym motelu. Zapewniałeś, że mnie kochasz. Dobra w tym jestem co? Wiesz... ale ja bym chciała coś normalnego. Dom, dziecko, może psa albo kota? Żadna kobieta nie chce być dziwką. Zniszczyłeś wszystko. Żegnaj.
                      .
 Są piosenki, które mają w sobie więcej niż słowa, które maja w sobie więcej niż melodie. Które nie są tylko pod jakimś tam gatunkiem muzyki. 
Są przyjaźnie, które nie są tylko rozmową, które nie są tylko emocją. Nie podporządkowują się pod czas i miejsce.
                         .
-Słuchaj... Chciałbym Ci coś powiedzieć. 
-Tak co jest? Coś nie tak? 
-Kocham Cię.
-Nie chcę Ci sprawić przykrości... ale ja Ciebie nie. 
Zamilkła. Wpatrzona w dal łykała słone łzy. W jej wyobrażeniach wyglądało to zupełnie inaczej. Słowa "Ja Ciebie też" były oczywiste. Wspólne życie. Uśmiechy na twarzach. Wspólne pocałunki...
                          .
Kim dla mnie jesteś? Przyjaciółka? Czy. Siostrą? 
                         .
Ludzie mówią, że dziś będzie padać. Potworna ulewa. W całym kraju. 
                  A potem przyjdzie ciemność...
                A potem wszyscy zasną ...
~~AMELIA

czwartek, 14 sierpnia 2014

Biegnę prosto w ogień

Nie wiem czy mi starczy sił

Chciałabym napisać coś sensownego. Nie wiem czy mi się to uda, bo z moją rozjebaną psychiką nie jest to takie proste, ale się postaram.
Co nas rozprasza? Codzienne problemy. To to, że kochamy i to, że żyjemy. To to, że pragniemy i chcemy luksusu. W tym świecie pełnym nienawiści i niezrozumienia zaczynamy się gubić. Zaczynamy się rozpraszać. Gubimy sens, tracimy to o zawsze było dla nas najważniejsze. Zaczynamy się robić egoistami, albo za mocno wchodzimy innym w życie. Przestajemy żyć. Zaczynamy istnieć. A ''istnieć'' nie znaczy ''żyć''. Zaczynamy próbować i robić rzeczy, których kiedyś się wyrzekaliśmy. Schodzimy ze ścieżki, którą dawno temu obraliśmy. Coś nas zepchnęło. Coś okropnego. Cholerne cierpienie, wywołane niestabilnością, brakiem jakiejś emocji czy cierpienie, poważne cierpienie wywołana jakimś innym czynnikiem. To wszystko jest straszne. Ludzie tego nie zauważają, a jeśli już zauważą, to udają, że ich to nie dotyczy i to nie jest problem naszego społeczeństwa. No, ale kurwa, to jest problem, jebany problem naszego społeczeństwa! Depresje nie rodzą się z powodów tak idiotycznych jak, nie zabranie ze sobą drugiego śniadania! Samobójstwa nie są codziennością z powodu źle obciętych włosów! Samookaleczenia nie są powodem usunięcia piosenki z mp3! Ludzie się naśmiewają i nie rozumieją. Nie chcą rozumieć. Nie dopuszczają do siebie myśli, że to mogłoby dotyczyć ich samych, ich dziecka, matki, ojca czy też przyjaciela. Cieszą się, że to dotyczy kogoś innego. Są z tego powodu szczęśliwi. Obrażają tych, którzy mają naprawdę źle, tych którzy cierpią, tych którzy nie chą już żyć, tych dla których każdy oddech sprawia ból, tych którzy nienawidzą całego świata, siebie, tych którzy są inni. A oni? Cierpią jeszcze mocniej. Cierpią o wiele mocniej, bo dalej nie ma nikogo kto mógłby im pomóc. Zamiast pomocy otrzymują drwiny i wytykanie palcami. Chowają się. Chowają się przed promykiem słońca. Chowają się w miejscach, w których nikt ich nie znajdzie, w miejscach, w których nikt ich już więcej nie skrzywdzi. A ludzie dalej tego nie rozumieją. Nie wiemy już, co tak naprawdę się dzieje i czego chcemy. Wszystko przez tych ''ludzi'', którzy chcą, abyśmy przestali istnieć. Nie wszyscy mają w swoim otoczeniu takie osoby. Część z nas na pewno zetknęła się z takimi osobnikami. Czemu tak się dzieje? Nie wiem, serio, a chciałabym. Zastanawiam się nad tym od wieków. Od pieprzonych wieków. Nikt chyba nie znalazł jeszcze na to pytanie odpowiedzi. Straciłam wiarę w ludzi. Wybaczcie.

~młoda zielarka.